środa, 11 września 2024

Notka o tomie "Zmyśl[ ]Zmysł" Laury Osińskiej

 

 


 

W takie książki uciekam, gdy zaczynają strzelać za szybami, póki co telewizorów. Autorce udała się megaważna rzecz: wypowiedzieć ją. Miłość jako utratę. I że inaczej nie da się jej wypowiedzieć. Niż własną, niezabliźnioną krwią. "Nie ma takiej miłości, która nie zostawiałaby stygmatów na dłoniach i stopach" pisała Jeanette Winterson w Historii na jedną noc, a swoje słynne Zapisane na ciele zaczęła od słów: "Dlaczego miarą miłości jest jej utrata?". Adamowicz/Osińska w Zmyśle[ ]Zmyśle idzie jej tropem, korelując miłość z (do)tkliwie przeżywanymi szczegółami fizyczności, ale dorzucając do tego ponowoczesną świadomość "(nie)sentymentalizmu ciała" i nader ciekawą refleksję, czy przypadkiem nie jedynie zmyślając jesteśmy w stanie dać wyraz świadectwom naszych zmysłów?

 

O wierszu Emilii Konwerskiej

 







         Tytuł wiersza: „Wystarczy na końcu przeprosić i coś wyznać” wygląda jak zakodowana w zbiorowej nieświadomości wersja poradnika typu „How to quit emotional conflicts and enjoy your life” (w bardzo wolnym tłumaczeniu: „Jak przestać się martwić i pokochać bombę atomową”). Już pierwszy wers („byłabym szczęśliwa, nawet otwierając drzwi za pomocą klucza”) sugeruje jednak, że podobne rozwiązanie to... wytrych. Lub: wyważenie otwartych drzwi? Znajdujemy się wszak w „łatwy[m] labiryn[cie]”, który w odróżnieniu od „typow[ego], krwaw[ego] konflikt[u]” mamy niepowtarzalną okazję, w upuście albo wręcz dając upust „zdrowego rozsądku”, zaszeregować jako – wymagającą dyskrecji tudzież sterowalną za pomocą indywidualnych wyborów, w tym wyboru nadmiernej uprzejmości – sferę prywatną. Tymczasem taka przesadna grzeczność daje w rezultacie zagubienie, wręcz niepewność zaistniałych faktów. Jak w drugim wersie: „ale spieszę się do walki, która moim zdaniem trwa już dobę”, gdzie kurtuazyjne wtrącenie „moim zdaniem” obniża wiarygodność relacji podmiotki lirycznej, każąc treść tej relacji przyporządkować do – będącego domeną osobistych, subiektywnych ocen – życia prywatnego. Najciekawszy w wierszu jest brak doprecyzowania sytuacji wypowiadania, której nie da się czytać w kategoriach wyznania czy emocjonalnego utożsamienia, a należałoby raczej uznać za rodzaj performansu polegającego na ponownym odgrywaniu („re-enacting”) tego, co uwiera peelkę w tzw. ludowych przepisach na szczęście i skonfrontowaniu z tak zastałymi „mądrościami” czytelniczki.


Notka o tomie "Zmyśl[ ]Zmysł" Laury Osińskiej

      W takie książki uciekam, gdy zaczynają strzelać za szybami, póki co telewizorów. Autorce udała się megaważna rzecz: wypowiedzieć ją....