środa, 27 lipca 2022

Przepis na geniusza epoki

        Człowiek owładnięty epokizmem uważa własną epokę za najlepszą i najbardziej reprezentatywną, za wzorcowy przedmiot – i źródło – procesów poznawczych. Zwykle nie zastanawia się, dlaczego tak myśli, ale gdyby się zastanawiał, doszedłby pewnie do wniosku, że albo A) powoduje nim kult nowoczesności – uważa swoją epokę za najlepszą, bo ostatnią, jaka miała miejsce, albo B) postępuje w myśl naszyzmu – jest najlepsza, bo (jego) własna (nawet jeśli ciasna). Kult nowoczesności wiąże się z odczuwalną szybkością postępu, która od co najmniej dwóch stuleci rośnie wraz z upływem czasu. Naszyzm to zapewne pozostałość pierwotnego hiperetnocentryzmu, czy też, ściślej biorąc, odpowiednik tej przestrzennej orientacji na "tutaj" w odniesieniu do czasu, w postaci silnego zorientowania na "teraz". Ta wybuchowa mieszanka (w różnych proporcjach) propostępowości i rudymentaryzmu wyzerowuje człowieka, nawet jeśli chce on zostać geniuszem. Bo przecież geniusz wykracza poza swój czas, nie tylko w tym sensie, że go wyprzedza, ale też, że wchłonął w siebie epoki go poprzedzające i tasuje je z wielką zręcznością, raz stając się średniowieczną damą pik, kiedy indziej – postapojokerem. Geniusz nie reprezentuje epokizmu, a epokinetyzm. Jest, owszem, głodny kolejnych godzin, bez ustanku oblizuje zegar, a jednak wie, że, parafrazując Norwida, "duchem sponad Chaosu się wziął" i zbyt wielkie łakomstwo sprawia, że "utyka" on mijający czas nazbyt ciasno w swoim brzuchu, przez co nie zdąży udzielić światu wskazówek, które w nim tkwią. Geniusz wie, że tarcza zegara codzienności musi zmaleć jak księżyc – tylko wtedy powstanie – "nów". Dlatego ją ogryza, jak jabłko – aż do rdzenia (core). Historia ludzkości jest (by posłużyć się komputerową z lekka analogią) bardziej historią ogryzków niż okien – bezpiecznych, transparentnych fasad. Wgryź się w ja-błonkę epoki, zachłyśnij się sokiem, połknij kilka pestek – wyhoduj szampiona.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Notka o tomie "Zmyśl[ ]Zmysł" Laury Osińskiej

      W takie książki uciekam, gdy zaczynają strzelać za szybami, póki co telewizorów. Autorce udała się megaważna rzecz: wypowiedzieć ją....