Wiersze zebrane z pierwszych czterech tomów Mirona Białoszewskiego. Część pierwsza (tom „Obroty rzeczy”) to istnie „nieprzecedzona w bogactwie” – szczegółów dawnej kultury, literatury, architektury – „łyżka durszlakowa”. A przecież już wtedy pełna akcentów stawianych na własną modłę i swój (własno-uniwersalny) wymiar subiektywizmu:
„Nie zaśpiewali
Eklezjasty.
Marność jest dla wybranych.
Wybranych jest
mało.
Albowiem – wybiera
każdy –
sam siebie”.
Widać tu analogię z
książką filozoficzną Andrzeja Falkiewicza Istnienie i
metafora: podobne odejście od metafizyki i fizyki w stronę
„subiektywnych widnokręgów” jako zasady bytu. Z kolei pewność
osiągnięta u Mirona na drodze utraty własnego miejsca:
„Noszę sobą
jakieś
swoje własne
miejsce.
Kiedy je stracę,
to znaczy, że mnie
nie ma.
__ __ __
Nie ma mnie,
więc nie wątpię”.
współgra z
przemyśleniem Falkiewicza, iż „[k]łopot z moim istnieniem -- ten
podnoszony już językowy i myślowy kłopot – zaczyna się dopiero
wtedy, gdy zasadę tę zachcę w sobie umiejscowić. Gdzież bowiem
znajduje się moje >>ja<<, będące jej nosicielem?”
Marzy mi się
obszerniejsze zbadanie „korespondencji” wierszy Białoszewskiego
i filozoficznych tez Falkiewicza; może jak ogarnę (ogarnę?🤔)
„makroandros” (nazwa ukuta przez Falkiewicza – analogicznie do
„mikroświata” jako człowieka – na określenie świata jako
„człowieka w skali makro”) stworzony przez jednego i drugiego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz