niedziela, 11 sierpnia 2024

Andrzej Strąk, „Mars wita nas” – przewrotne wyznanie słabości?

 

 

 


 

Chcę przedstawić wydany w 2006 r. tomik jednego z najciekawszych współczesnych polskich poetów. Postaram się opowiedzieć o tej osobnej poezji w sposób możliwie subiektywny, oddający moje osobiste wzruszenia i olśnienia.

Poezja Strąka porusza na wiele sposobów. Już w pierwszym wierszu co ujrzała alicja napotykamy prywatny, na poły baśniowy armagedon


(moje odbicie 

w lustrze

zagadkowo 

znika

jak kot


– wszak już Miłosz ostrzegał: „innego końca świata nie będzie!” Nie będzie, bo


chłopiec 

który nie ma woli życia 

nie ma sił 

by umrzeć.


Totalna Apokalipsa nie nastąpi nawet wówczas, gdy podmiot liryczny otrze się o psychozę


(pan bóg 

dał mi uszy

bym słyszał

twoje głosy),


ani wtedy, kiedy wypowie porażające w swej prostocie słowa:


miłość

jest niemożliwa. 


Czym więc jest to, co mimo wszystko „trzyma świat w posadach”? Z lektury tomiku wynika, że może być tym czymś ciało, a w szczególności – ciało/-a niebieskie. Daleko wszakże Strąkowi do uspokajającej konstatacji  „nieba gwiaździstego nade mną, prawa moralnego we mnie”. Podmiot liryczny zdaje sobie sprawę, że jest


od planety

młodszy

o milion lat 

świetlnych


jednak, mimo swojej niedojrzałości – a może właśnie dzięki jej uświadomieniu  – zdobywa się na „przewrotkę”, pozwalającą wywieść pochodzenie mężczyzny od


ości 

wypreparowanej  

z piersi

kobiety,


jak i wyznać wprost:


kręci mnie 

twoje ciało 

niebieskie


dając w ten sposób intelektualne i osobiste zarazem świadectwo „nieziemskiej” –  niebiańskiej ? – natury więzi seksualnej. I jeśli ze wszystkich starań podmiotu wynika kosmiczna farsa, to nie dzieje się tak z braku czy zbytniego oderwania od życia danej mu mądrości (bogatej w wiedzę, że


ty

Joasiu 

kochasz

inaczej 

niż ja

a ty

Piotrze 

inaczej

niż chcesz),


nie z niedostatku dobrej woli


(lecz ja próbuję

kochać

jak umiem) ,


ale, być może, z powodu autodefinicji, jaką, z całą bezwględnością, wymusza na nas śmierć * także ta powszechna, oswojona, codzienna.

___________________________________________________________________

*Izabela Filipiak, Alma.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Notka o tomie "Zmyśl[ ]Zmysł" Laury Osińskiej

      W takie książki uciekam, gdy zaczynają strzelać za szybami, póki co telewizorów. Autorce udała się megaważna rzecz: wypowiedzieć ją....