czwartek, 8 sierpnia 2024

O tomie "Działania na ułamkach" Katarzyny Bieńkowskiej

 

 

 


 

Uwagę przykuwa już okładka tomu. Matematycznie precyzyjna, skojarzyła mi się z fejsbukowym memem, w którym ósemka, wzbraniając się przed ulokowaniem się na kozetce, oznajmia terapeucie: „jeśli się teraz położę, nigdy stąd nie wyjdziemy”. Katarzyna Bieńkowska wie, jak nie „położyć” swoich zjawiskowych, trudnych formalnie wierszy – „pionowych” (rzec by można: „spadzistych”), „porwanych” na wersy, czerpiących z poetyki neolingwizmu i wielojęzycznych; potrafi sprawić, by „wyszły”, nawet jeśli w życiu nie wszystko wychodzi całkiem po naszej myśli, a nieskończoność pozostaje w sferze niebiańskich frazesów. Tom przynosi porywającą historię o miłości „na skraju niemożliwego”, pełną napięcia, zmagania się i zacierania indywidualności kochanków:


„ach, być jeszcze
choć-przez-chwilę
twoją miłością
własną”

lecz także pierwszorzędnego humoru, jak w otwarciu wiersza „les jeux d'amour” („gry miłosne”):

„gramy w zgadywanki
ulegnę? nie ulegnę?
jesteś w tym dobry
gramy w kółko i krzyżyk
i w piłka do dołka na poprawkę
kompletnie tracę przy tym głowę
ale nie mogę ci przecież
proponować gry w palanta
nie gramy też w krokieta
to dla dżentelmenów
jemy sałatę”

czy w – eksplorującym kulturową symbolikę liczb – zakończeniu wiersza „nagła odmiana czasowników”, brzmiącym jak okrzyk kobiecej Orfeuszki z determinacją wkraczającej do Tartaru:


„pal mnie
sześć”

Rewersem przeżyć miłosnych okazują się pytania zahaczające o autotematyczność poezji: „czy można popełnić plagiat w miłości?” – pyta poetka w kontekście życiopisania inspirowanego tekstami innych poetów. I przekonuje, że tak, wszystkie i wszyscy jesteśmy plagiatorkami miłości – słowa powtarzają się, zacierają swoje pierwotne znaczenie, tym, co zostaje i najgłębiej zapada, jest oddech wersów, pojawiające się (w nich i po nich) światło. Bo, chociaż poetka pisze:


„tęsknię
za ściskiem
tamtych słów
w brzuchu
za wrzeniem
mew
za wrzaskiem
krwi”,

to zaraz dodaje:

„czytam je
z niepamięci
jak
litery
rozsypane
na falach
słonecznym
szyfrem
nie widzę
sensu
ale upaja mnie
ich blask”

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Notka o tomie "Zmyśl[ ]Zmysł" Laury Osińskiej

      W takie książki uciekam, gdy zaczynają strzelać za szybami, póki co telewizorów. Autorce udała się megaważna rzecz: wypowiedzieć ją....