piątek, 9 sierpnia 2024

O tomie "Nieprawdziwy świat, prawdziwe sny" Romana Rzucidło

 

 

 


 

 

Z dużą ciekawością sięgnęłam po wydany w 2014 r., ostatni jak dotąd tom Romana Rzucidło zatytułowany „Nieprawdziwy świat, prawdziwe sny”. Znalazłam wiersze niebanalne, bardzo sensualnie sugestywne, doszukujące się pod podszewką codzienności innej rzeczywistości – często na prawach mistycznych olśnień. Tak skonstruowanemu światu przedstawionemu patronuje – podkreślony już w tytule – swoisty dualizm, umocowany w tradycji religijnej, zapożyczonej z kolei w Platońskiej alegorii jaskini, wyrażającej istnienie dwóch przeciwstawnych pierwiastków: duchowego (prawdziwego, idealnego) i materialnego (złudnego i podlegającego zepsuciu). Poeta nie ukrywa, któremu z tych pierwiastków kibicuje, gdy pointuje wiersz pt. „Stypendystka ZUS-u doznaje wglądu w metafizyczny aspekt swojej inwalidyzacji” słowami:


„Nareszcie wie,

że szarość to tylko
brudna biel.

I wyprać ją, och, wyprać”.

I jeśli nawet autor tytułuje jeden z wierszy „Cieszmy się, póki trwa”, wskazując na chęć zachwytu nietrwałością doznań zmysłowych, to w zakończeniu tekstu wyraźnie dookreśla afirmowany żywioł jako nieobliczalny i niszczycielski:


„Gorejąca destrukcja każe
zapomnieć o odwiecznym Spektaklu, bo jedynie ogień,

niszczyciel jest prawdziwy. Reszta to tylko jeszcze jedna
zabawa konwencjami, wirtualne igrzyska dla uwiedzionych.
Cieszmy się lśnieniem ognia – on jeden przychodzi tu
nie po to by udawać”.

Przyznam, że napotykam na problem w moim odbiorze podobnej „poetyki deziluzji”. Zbyt szkodliwą jawi mi się:


„religia wieczystej nostalgii
osobliwy kult [...]
tortur
tak skutecznych przy uzyskiwaniu zeznań”

Autor jest zresztą równie świadomy destrukcyjności tak rozumianej duchowości, kiedy dodaje:


„zdumiewa mnie to że
sam często staję się
jej wyznawcą”,

co razem wzięte stanowi trafną, nawet jeśli jedynie jednostkową, krytykę zagrożeń płynących z „myślenia religijnego”. Z tym większą radością powitałam pęknięcia w wyjściowej dychotomii duchowość/zmysłowość wynikłe z – płynącego dość nieoczekiwanie z „herezji” gnostyckiej – podejścia subwersywnego. A może właśnie: oczekiwanie, skoro w gnozie (przynajmniej tej monistycznej) to Bóg jest winny „upadku w materię”, przyjmując cechy tradycyjnie przypisywane jego adwersarzowi – szatanowi? Taką właśnie niesubordynacją wobec systemu oficjalnych dogmatów religii chrześcijańskiej smakuje szkicowana przez Romana Rzucidło „rewolucja sensualna”, przynosząca zalew doznań sensorycznych, i w konsekwencji:


„przewrót, pomieszanie cieni
i świateł, nagły rozpad Wiecznego Imperium”.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Notka o tomie "Zmyśl[ ]Zmysł" Laury Osińskiej

      W takie książki uciekam, gdy zaczynają strzelać za szybami, póki co telewizorów. Autorce udała się megaważna rzecz: wypowiedzieć ją....